Żadnych śladów
Wielokrotne próby nadęcia balonu
Albo czegoś co go przypomina
Trudno znaleźć w tłumie tyle powietrza
A więc zakończone niemiłosiernym
Opadnięciem
Odjechać w świat nieznany
Gdzie nie ma ludzkich znaków
Bez horyzontów rozmów
By posłuchać szeptów w sobie
Kolejny dźwięk tłuczonego szkła
Zrywa nitkę na którą nawlekam słowa
Zamykam pudełko i odchodzę