Pejzaże codzienności
Przeglądam światy w małych pudełkach
Upchane na półce ze słodkościami
Z ich odbić w krzywym lustrze
Wyciągam delikatne koronkowe serwety
Czuję ich smak korzenny
Gdy ulatniają się w świetle lamp
W ciszy która nie jest niepokojąca
Nawet jeśli nie nadążam za ich znikaniem
Każde pudełko jest bramą przez sen
Z niespodziewanym nieznanym niebem
I pękiem zardzewiałych kluczy do zamków
Słowa które przychodzą na myśl
Splatam we wzory na mapach
Gotowe do wycinania