Zawrót głowy
Nadmiarem powietrza odurzony
Czepiam się świateł galaktyk
W kieszeniach noszę
Lupę i parę groszy
W lustrze mam załzawione oczy
Osadzone w dziwnej twarzy
Jakby nie tej co powinna
Potrzebuję chwili
Może więcej
Żeby ułożyć listę rzeczy potrzebnych
A potem wolno opadać