Przerzucanie niebem
Potykając się o nasiąkły ciszą kamień
Niecierpliwie czekam na pocałunek
Niczym zakwit nocy spalający pierwsze słowo
W mnogości rozdziałów
Wydzielonych wzorami z kolorowych piasków
Nieuchronnie dojrzewa spacer
Ze słabą żarówką w dłoni
Tak by nie zmęczyć oczu
Manifestami przy drodze