W łódce z papieru
Zapalam świece
A księga zaklęć jest pusta
Nawet przekleństwa znikają
W powietrzu rozedrganym
Otwarte usta i ręce
Zdrętwiałe próbami magicznych znaków
Niemożliwe
I tak codziennie
Nie sposób
Opowiedzieć wszystko inaczej
Pojęcia z głowy po chwili toną
Jest zapach wosku
Zamiast morza