Butelka życzeń
Jakby niechcący
Odgłosy kroków
Odbite echem od kamieni
Rozmywają rzeczywistość
Tak że nawet mech
Nie wskazuje północy
A w miskach do mycia
Pozostaje osad
Zmytej młodości
Pośród tłumu
Nie do rozpoznania
Z narastającym wygnaniem
Wciąż nie rozumiejąc
Która strona ma znaczenie
Odnoszę do bibliotek
Rozpadające się woluminy
Tyle języków
Jest między wierszami
Każdy pozbawiony strun