Wytrącony z rytmu
Opędzam się od kwiatów
Szukając słów do pytania
Próbując na nowo wymyślić
Pory roku
Jakby czas był niezależny
Od obserwatora
Na ścieżkach ubywa śladów
Więc wyruszam i wracam
Jednocześnie
W ręce chłodna zasuwka
Bez drzwi co gdzieś
Pierwsze odeszły