Wydobyty kontur
W kieszeniach przepełnionych
Tym niczym nie do określenia
Bez dalekich wędrówek
Tyleż bolesnych co pospolitych
Gdzieś tam wcześniej zanikało
Z łatwością oderwane od zmysłów
Nie skryte bo nietrwałe
Z daremnym szukaniem
Prawdziwego obrazu
Nieskończenie wiele
W rodzaju nijakim
Jak motto bez słów