Martwy nie martwy
Jak co wieczór słyszę miarowe szuranie
Ciche nieustępliwe w przyciąganiu uwagi
Tam za ścianami ekstatyczne twarze
W ciągłym widowisku
Jak burze deszcze i tańce
Modlitwy w pustkę wypowiadane
Sen nie nadchodzi godzina za godziną
W liczeniu planet
Lekko niecierpliwie
Z brzmieniem rozedrgania
W opisywaniu samego siebie
Gdzie tylko woda co kapie z kranu