Kształty biograficzne
Wyczesując z mroku żarzące się kamienie
By układać je w kopiec zamiast pomnika
Bez pytania o przedstawienie
Bo i tak by nie wysłuchano
W końcu i tak zamknięty w kuferku
Spocznie pod sennymi powiekami
Coraz bardziej osobny
Trzepocząc bo wciąż mało
W ciasnocie metafor
Że niby coś zajaśniało
Tylko na chwilę