Bez pomników
Suche i podrażnione oczy
Dla zabawy schowane w błękicie
Nazbyt dobrze
W zapomnianym ukryciu
Minuta po minucie
Na świeżym powietrzu
Z szorstkością kamieni pod stopami
Jest ich więcej niż drzew
A może jeszcze więcej
Właściwie dlaczego je liczyć
Pod kamiennym niebem
Szepty wprawiają je w drżenie
Dość już pamięci