Każda iskra jak pieśń
Która staje się więzieniem
Naszmaragdowane lica
Dźwięczą jak dzwony
Wedle geometrii nieokiełznanych
Ku pamięci czy z tchórzostwa
W tyrani równoległych
Bezlitośnie to daremne
Bo nic bez myśli nie może powrócić
A apatyczne dłonie
Nie formują czegoś co można oddać
Bez potrząsania głową
W bezruchu jak umarły
Tak dzieło bezczynności
Tworzy stado patykonogich karawan