Różne czasy
Wciągając głęboki oddech
Tracę ostrość widzenia
Pod ręką szklany stolik
Robi się ciepły
Wbrew temu
Co tylko jest uśmiechem
Cały dzień w ciszy
Z kurzem wirującym
W świetle
Maluje najdoskonalszy obraz
Tego co znów powróci
Do gwiazd
Zamieszkał już na stałe
W mojej głowie
Obok kilku widmowych figur
Giętki i nabrzmiewający
W świetle nie tego świata