Co zbędne
Spotkanie
Czytaniem skamielin
Po wybudzeniu
Wszystkie znaki wydają dźwięki
Odtwarzane w pętli
Aż do opadnięcia zasłony
Skrywającej miasto
I nie ma ochoty
By wyjść z chłodnej izby
Na zewnątrz
Z leżenia obok siebie
Kolejne szczegóły
Rozedrganych malowideł
W ciemności
Wyolbrzymiałe
Bo po co je brać jak byłe
Poświata dnia
Nie zmienia szeptów