W uporczywym bredzeniu
Deszcz tajemnym szyfrem
Wystukuje na parapetach
Dowcipy o zmokniętych
Pospiesznie żeby zdążyć
Przed rozpogodzeniem
Nawet Księżyc
Nadstawia uszu
Nie rozumie niczego
Więc świeci tylko
Pyzatą gębą
W końcu zagłusza wszystko
Czajnik z gotującą się wodą
Z zaangażowaniem
Wartym lepszej sprawy
Zalewam wonny napar
Połączę go z dymem
Na balkonie