W powietrzu pojawiły się pęknięcia
Potem dobiegły natrętne głosy
Wkrótce sflaczały wszystkie balony
Rozczesywane włosy nadaremnie
Upodabniane do czegoś zupełnie innego
Nie słuchają próśb o teorię ostateczną
Spoglądając przez palce na słońce
Przesłonięte częściowo przez drzewo
Nie ma przesłanek
Aby końcówki uporządkować w katalogu
Za ilością wyobrażeń nie pójdzie ulga
Rozbolałych oczu
Na ścianach domów deszcz zmyje ślady
A twarz ukryje pośród innych