Na portrecie
Nawet kałuża jest wypukła
A oczy nawiedzają
Niespodziewanie
Myślami wcale nie twórczymi
Smaki i zapachy
Przerwane gongiem przy drzwiach
Tak żeby nic nie stało się
Symbolem gnuśności
W odkrywaniu precyzji
Zdmuchiwania zabaw
Wieku tak bardzo niewinnego
Na każdym schodzie
Wprost na pomnik
Zwieńczony wzruszeniem ramion
Choć teraz się wydaje
Że widok może był inny